Tym razem opowiem nieco o dzielnicach na północ od centrum. Zakręconym, artystycznym, retro Fitzroy, ekstrawaganckim Carlton i mojej dzielnicy, w której mieszkam: Brunswick. Trafiłam bardzo szczęśliwi, bo do centrum stąd blisko. Jest tramwaj, autobusy a także stacja pociągu. Wszystko dzieje się na głównej ulicy czyli Sydney Rd. Poza drogą są głównie prywatne domki. W większości zabytkowe wiktoriańskie malutkie wille, przy których rosną palemki i drzewa kwiatowe lub owocowe jak cytrynowe i pomarańczowe. Jest tu bardzo przyjemnie.
Nieco dalej jest rozległy teren zielony wzdłuż małej rzeczki: Marii Creek. Ten bardzo przyjemny trakt prowadzi do terenu rekreacyjnego nad małym jeziorkiem i jeszcze dalej. Wszystko razem daje mi nieco kilometrów na jogging czy rower. Sama dzielnica opanowana jest głównie przez restauracje bliskowschodnie: tureckie, pakistańskie, afgańskie a także chińskie i przeróżne inne. Bez problemu można tu znaleźć co nieco do zjedzenia za parę dolarów-chociaż nie będzie to wyśmienity posiłek, albo można się rozgościć w jednej z drogich restauracji. Kebaby zaczynają się dopiero od 7 $. Za to dużą pizzę można dostać już od 6 $. Na dwie osoby w sam raz. A w popularnym chińskim fish & chips można zakupić dobre dim sim (popularne tu pierożki). Miejsce jest naprawdę kolorowe kulturowo. Mam nawet swoją ulubioną kawiarenkę prowadzaną przez Greczynki. Kawa tylko 1,50 i pyszne kanapki od 1-4$, a zaraz obok jest biblioteka w której można korzystać z darmowego internetu (bardzo kiepski i czegoś lepszego spodziewałam się po Australii). Wystarczy tylko adres zamieszkania w Australii, paszport i już mam biblioteczną kartę. Dzielnica jest w zupełności samowystarczalna. Są tu wszelkiego rodzaju supermarkety, tanie warzywniaki i sklepy z owocami (49 centów za kilo pomarańczy!! Yeah!!) banki, kasyna, popularne kluby, małe bary, sklepy z rzeczami za 2$ i popularne sklepy z europejską żywnością. W związku z liczną populacją z bliskiego wschodu znajdziemy także tutaj muzułmańskie butiki z przedziwną odzieżą i specjalistyczne salony kosmetyczne i fryzjerskie. Kolorowy klimat i różnorodność
restauracji czy dostęp do wszelkiego rodzaju sklepów przyciąga mieszkańców z różnych stron miasta. Zwłaszcza że ceny są tu także bardzo zachęcające. Im dalej na północ czyli w głąb Coburg klimat staje się mniej przyjemny i bardziej surowy. Tureckie restauracje ustępują miejsca różnorakim muzułmańskim spelunkom. Muszę jednak przyznać, że jest tu o wiele przyjemniej niż w muzułmańskiej dzielnicy Londynu White Chapel, gdzie angielski był rzadkością. Tutejsza imigracja to całkiem inna klasa niż to co widziałam w Londynie.
Około pięcioletni budynek:
Malowidła w Fitzroy
Dworek w Brunswick zaraz koło mojej ulicy: